wtorek, 22 stycznia 2019

Oława

Oława. Miasto na Dolnym Śląsku, niedaleko Wrocławia... Dla większości nic nieznacząca miejscowość. 
A dla mnie to całe dzieciństwo i młodość. To moje rodzinne miasto, do którego zawsze chętnie wracam, za którym tęsknię, które do dziś kocham. Mimo tego, że właściwie nic wielkiego tu się nie dzieje. Nie ma wyjątkowych zabytków, które zachęcałyby do zwiedzanie rzesze turystów. 
Pewnie dlatego nie ma w Oławie sklepu z pamiątkami. Gdyby był, to właściciel momentalnie by zbankrutował :)
W drodze wyjątku, można w Ratuszu kupić magnesy. Piękne, bo to wypalana i szkliwiona ceramika. Ale Ratusz otwarty jest do 15, bo do tej godziny pracują urzędnicy ;) 
Jest też w Rynku sklep papierniczy, a w nim kącik z magnesami panoramicznymi. To właśnie do tego sklepu kilka lat chodziła moja mama i pytała, czy maja naparstki :)
Pół roku ekspedientki nie wiedziały, o co chodzi. Drugie pół tłumaczyły mojej mamie: Pani, a kto to kupi, będzie leżało i leżało... Potem informowały, że nie tylko pani pytała o naparstki, że coś jest na rzeczy, że inni też szukają (panie nie wiedziały, że pozostałe osoby to albo ja, albo mój mąż :))) 
Ale...W roku 2018, latem, mama siedziała sobie w Rynku na ławce i czekała na znajomą. W ogromnych podskokach pędzi do niej ze sklepu naprzeciwko jakaś kobieta i woła: Pani to chciała naparstki, prawda? Mamy! Będzie pani brała?
Mama kupiła 2. A, że niektóre naparstkowe koleżanki też chciały, to na drugi dzień poszła po resztę. Panie z papierniczego zadowolone, że im towar na półce nie zalega, i że wyprzedał się ekspresowo. My zadowolone, bo mamy naparstki, których wyprodukowano w oszałamiającej ilości, czyli sztuk 5;)

3 komentarze: