Wyjazd na koncert grupy Electric Light Orchestra nie skończył się w Oberhausen ;)
Drugiego dnia miałam okazję odwiedzić koleżankę z dawnych lat, która mieszka kilkanaście kilometrów od Oberhausen. Przeżyłyśmy wiele, dzieląc (w szkole średniej) wspólny pokój w internacie. Ale zawsze byłyśmy bardzo grzeczne :)
Od Asi dostałam w prezencie naparstek ze Szwajcarii.
Zermatt to miasteczko, które, niczym nasze Zakopane - przyciąga zarówno turystów, jak i wytrawnych alpinistów. A dlaczego? Dlatego, że góra Matterhorn to (obok zegarków, sera i czekolady) najbardziej rozpoznawalny symbol Szwajcarii.
Zermatt i Matterhorn są ze sobą nierozerwalnie połączone. Jedno bez drugiego żyć nie może ;)
Zawsze miło powspominać.Świetny naparstek.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Es muy bonito no he visto dedales de color verde
OdpowiedzUsuńBesos
Jakie miłe są takie spotkania,a naparstek bardzo ciekawy:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńLindo e belo dedal.
OdpowiedzUsuńUm abraço e boa semana.
Beautiful!
OdpowiedzUsuńKiss
Beautiful thimbles!
OdpowiedzUsuńKiss
Beautiful thimbles!
OdpowiedzUsuńKiss
Muy bonito resalta mucho con el fondo verde.
OdpowiedzUsuńBesos!
Bombowy i taki nietypowy nono - extra jest ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny naparstek, no i co za koncert!
OdpowiedzUsuń