A z wycieczki i zwiedzania Blackpool w Wielkiej Brytanii, także od Młodszego Studenta, dostałam taki naparstek:
I na tym naparstku skończyły się angielskie prezenty.
A wczoraj przywiózł mi kolejne naparstki, tym razem z Hiszpanii :) Taki syn!
Zresztą... drugi taki sam, wcale nie gorszy ;) Dlatego w następnym poście będą naparstki z wakacji Starszego Studenta :)
Zresztą... drugi taki sam, wcale nie gorszy ;) Dlatego w następnym poście będą naparstki z wakacji Starszego Studenta :)
Bardzo fajny prezent :)
OdpowiedzUsuńAle masz dobrze z tymi swoimi studentami ;)
OdpowiedzUsuńNaparstek superowy ;) Mam nadzieję ,że i mój tak
kiedyś syn będzie hehehe - cmok :*
Ale super, nazwożą Ci Panowie skarbów! :)
OdpowiedzUsuńNice!
OdpowiedzUsuńKiss
Też tak chcę - już nie mogę doczekac się moich "przyszłych " studentek.Bardzo fajny angielski naparstek:)
OdpowiedzUsuńNo widzisz można zawsze liczyć na synów:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAch, ach. Mam nadzieję że moi też mi tak będą przywozić ;)
OdpowiedzUsuńI jakie wrazenia z Blackpool ma Mlodszy Student?
OdpowiedzUsuńBardzo mu się podobało :)
UsuńDokładnie - to 10 dni spędził w Haslingden :)