niedziela, 5 sierpnia 2018

Bruksela

Ostatni dzień wycieczki. Grafik napięty ;) Zwiedzania sporo, czasu mało, bo trzeba przed 18 wyruszyć w drogę powrotną. Wiąże się to z tym, że nie ma ani minuty na pamiątkowe zakupy. Trudno :( 
A w Brukseli można by zaszaleć. Naparstków mnóstwo. Do koloru, do wyboru. Ceny przystępne :) Czasami taniej, niż w mniejszych miastach...I tylko przed oczami migały mi wystawy sklepów z naparstkami :(
Albo z cudeńkami z czekolady, albo z goframi :)
Rynek w Brukseli piękny, zabytki czasem trudno dostrzec, tyle ludzi. Dobrze, że mój fotograf był wysoki, bo symbol Brukseli -  sikający chłopiec - jest strasznie malutki :) A jeszcze w tym dniu, ktoś go wystroił...:)
Figura bardzo często ubierana jest w stroje ofiarowane przez stowarzyszenia kulturalne, rzemieślnicze, regiony oraz oficjalne delegacje państwowe. W czerwcu 2007 roku chłopiec ubrany był w krakowski strój ludowy :)


No to przyszła pora pokazać brukselskie i belgijskie naparstki. Żaden z nich nie był kupiony w stolicy kraju, wszystko z prowincji. 
I to było najlepsze strategiczne posunięcie ;) Bo gdybym liczyła na zakupy w Brukseli, to nie miałabym ani jednego naparstka...
I na pożegnanie Brukseli - zdjęcie z mężem :)



5 komentarzy: