Dwa naparstki z Karpacza dostałam od Ani. Ponieważ Ania dawno nigdzie nie była i jakoś się nie składało, żeby pojechała, to o kupno naparstków poprosiła, jadącą w góry, koleżankę. Tym samym mam dwa okazy jak nic, malowane ręką wrocławskiego dekoratora naparstków :) Wystarczy zerknąć tu, tu i tu, żeby się przekonać :)
Śnieżka:
Świątynia Wang:
Fantastic!!!
OdpowiedzUsuńKisses
Aha, coś w tym jest ;)
OdpowiedzUsuńBeautiful thimbles. Kiss
OdpowiedzUsuńLubie ręcznie malowane naparstki , maja w sobie coś że przyciągają oko.Nie jest to łatwe bo powierzchnia malusia.Sama ostatnio zmalowałam parę , ale nie wiem czy odwagi mi starczy żeby je pokazać.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Nie jestem znawczynia naparstkow od strony pochodzenia, materialu z jakiego sa wykonane.Kazdy naparstek w mojej kolekcji z czyms sie wiaze, nawet ten kupiony na aukcji, ktory pozniej okazuje sie bublem-w danej chwili musial mnie czyms zachwycic i dlatego znalazl sie w mojej gablotce.Co wiecej bardzo mi sie podobaja te polskie naparstki, takie ciezki, gliniane, ale jak berdzo kolorowe.A Twoje-te malowane recznie mnie zachwycaja:-) .
OdpowiedzUsuń