czwartek, 19 lipca 2018

Gandawa

Z Antwerpii szybciutko pojechaliśmy do Gandawy. To kolejne miasto z mnóstwem zabytków. Zwiedzanie rozpoczęliśmy od rynku, takiego, jaki można zobaczyć niemal w każdym zabytkowym mieście - na środku pomnik, dookoła zabytkowe kamienice, siedziba władz miejskich, kawiarenki. W rynku też, niespodziewanie, nastąpił postój na trochę dłużej, niż zakładał program wycieczki. Powodem tego była toaleta za darmoszkę i skorzystać z owej chwili szczęścia chcieli wszyscy ;) Z tego też powodu, w trybie ekspresowym przelecieliśmy przez Gandawę:
W sklepach królowały czekoladowe warzywa ;)
Niestety, Gandawa nie obfitowała w sklepy z pamiątkami. A może i gdzieś one były, ale przelatując przez miasto z prędkością światła, trudno cokolwiek znaleźć. 
Biję się pokornie w piersi, bo w katedrze św. Bawona, zamiast podziwiać ołtarz z zabytkowym, przepięknym poliptykiem, pognałam na tylne nawy kościoła, bo tam był...sklepik z pamiątkami ;) Kupiłam za to naparstek z Madonną, której wizerunek widnieje właśnie na jednym z paneli gandawskiego ołtarza:
Więcej gandawskich pamiątek nie było... Więc znów, w ramach profilaktyki, kupiłam coś ogólnobelgijskiego ;)


5 komentarzy: